niedziela, 30 stycznia 2011

77.

ahahhaha, jesteś głóbji. bo nje mam o czym pisać tej notki. ale ogólnie to nie idziemy jutro do szkoły, nje? ogląda(my) Disco Robaczki po raz 234532749839258930284973287547329489718758973289758932789374827893759328394038 ale to nic. na serjo nie ma tu o czym pisać, następny raz nie dam się zaszantażować, bo jesteś ułomny 0.- ło, jutro widzimy się z ułomami <3 haha, ej zmyłam nie powiem czym długopis z butów. pozdrawiam wszystkie Patyki w tarnobrzegu <ok> pozdrawiam naszych pro dziadków XD



nie wiedziałam które, bo na wszystkich mam pro grube nogi.

76.

 Ty daj mi minutę, mikrofon i tłuste pętle i kartki na które rzucę to, co siedzi we mnie.

nie spałam, usypiałam Pawła bo to jest dziecko - ułom. wyłączyłam sobie ta piosenkę, bo za bardzo przymulam, tak. męczy mnie czekanie.


zdjęcia z serii dzieci neo pozrawiają. ale mam ujebany aparat, ej.

sobota, 29 stycznia 2011

75.

 dla takich jak my nie ma już nic, nawet miłości.

kurwa, od pół godziny się patrze na ten ekran i nie wiem co napisać. miałam robić zdjęcia, w ostateczności dałam aparat mamie. lajf is brutal wiem wiem. nie mam ochoty na nic. i chyba przydałoby się odpocząć od tego całego sietu a zająć się życiem, no przydałoby się, przydało. usunąć gadu, nk, fbl, blogspota, bloga. wszystko i mieć wyjebane na wszystkich. ej, nie umiem. tak, chyba to pierdole.


piątek, 28 stycznia 2011

74.


możesz się wkurwiać lecz tak po między nami, nie chciałbyś patrzeć na świat moimi oczami.


fuck off, tomek jest w Lublinie <ok> lubię to! ale Wy ludzie prości jesteście, żaden idjota nie jedzie dzisiaj na koncert, co za wjeeś. mam manję pisanja wszystjego przez jot <ok> można? a no można. ja pierdole, jakim cudem popojutrze do szkoły? o, haha, ja sie tak nie bawię. wstawanie o 7:00, wracanie o 14:coś, lekcje lekcje, 3 godziny spania i znów pobudka. fajnie fajnie, nie lubię tego.


czwartek, 27 stycznia 2011

73.


jak kurwa nie chcesz to nie musisz być najważniejszą osobą w moim życiu, przecież nie będę prosić.

wstałam, ogarnęłam się, piję herbatę, mhm. mam konkretny katar a moja głowa niedługo mi odpadnie, tak. nieważne. wczoraj zrobiłam to jebane zadanie z chemii, jak znów mu coś nie będzie w paski to następnym razem napiszę kurwa wierszem. i niech se szuka podmiotu lirycznego, metafory i kurwa innych badziewi -.- czy tylko ja sądzę że brunet ma czarne włosy, a szatyn brązowe? : o haha, krokietami, leże XD można jak widać, o. ej, czy tylko ja na hifi bandę nie jadę? oo, nie ma takiego bicia, haha ej : c oo, jak dzisiaj rozpiszę ten scenariusz to w sobotę na luzie maraton filmów, ooo. zrobię sobie licencję, oooo. haha, jebie mi, ooo.


wtorek, 25 stycznia 2011

73.

świat był wielką niewiadomą z perspektywy trzepaka.

ej, idjoci, marzy mi sie nielegalne siedzenie na schodach. łykend zapowjada sję njeźle. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa młodziak na ołpen efem <3


niedziela, 23 stycznia 2011

70.

i zdecydowanie za dużo złych manier. bez perspektyw i planów na jutro, mimo tego czuje się luźno.

tak, humor dopisuje :D dzięki tata, że nóg nie czułam : < dwa km z buta - można i tak <ok> 6 godzin pisania - wymjękam : o ej, brakowało mi czegoś takiego. dzisiaj Bednarek w Stalowej a ja chyba nawet nie miałabym ochoty tam jechać, no. w czwartek hifi banda, na która sie nie wybieram, booooosko -.- Tomek chce, a raczej namawia mnie na kino w środę, eh, nie chcę. a na zdjęciu pacyfffffka od Tomka, którą dał mi grubo przed urodzinami, haha, brawo brat XD

http://www.formspring.me/proKarmel

sobota, 22 stycznia 2011

69.

Widziałem Cię rano przechodząc pod blokiem,
nie znamy się, za to spotkaliśmy się wzrokiem,
cap, na głowie kaptur, wiesz trudny dzieciak,
pewnie z góry potraktowałaś mnie jak śmiecia,
uliczny poeta, co jest ze mną nie tak?
przetarte dżinsy i zdarta podeszwa,
to, że mam brzydszy outfit niż pani,
nie oznacza, że chcę ją zgwałcić czy zabić,
zgrzytam zębami, gdy krzywo na mnie patrzą,
pytam co dla nich ma prawdziwą wartość,
nie musisz mnie lubić, warto posłuchać,
wiem, moja morda zaufania nie wzbudza,
raczej kawał drania na pierwszy rzut oka,
nie jak piękni playboye świecący jak brokat,
wszystko na pokaz, bo wolą mieć niż być,
co z tego, prędzej zaufasz im niż mi,



a my, a my, a my
dziś chcemy tylko znaleźć siebie w tym,
co o nas myślą
a wy, a wy, a wy,
wcale nie chcecie być gorsi,
tu tylko Bóg może nas sądzić 


Kiedyś osądzi nas Bóg,
nie cena najków na stopach,
my tacy jak wy, kilku chłopaków na opak,
pamiętaj, przyjdzie czas, usną metki i loga,
kilka kroków od śmierci, krok od Boga,
bądź gotowy jak my, czyli oni,
i pamiętaj, by mieć sumienie czystsze od spodni,
miej blask czystch dłoni, nawet brudnych pracą,
w naszych są mikrofony i za to ludzie nam płacą,
ucieczka od świata problemów w moment,
gdy używając pędzla słów maluję projekt,
to się rozpędza jak Ty lecąc po swoje,
więc różni nas pensja, gdy bierzesz cztery moje,
nic poza tym, reszta spaja dwa światy,
mój i Twój, Ty się postaraj być kumaty,
ten sam tlen, te same wzloty, Ty i ja,
ten sam dzień, ten sam sen, a my, a wy, aha,



a my, a my, a my
dziś chcemy tylko znaleźć siebie w tym,
co o nas myślą
a wy, a wy, a wy,
wcale nie chcecie być gorsi,
tu tylko Bóg może nas sądzić



Mijamy się, oceniamy nawzajem,
nikt nie jest ideałem i każdy odstaje,
patrzę na Ciebie, Ty na mnie, taki instynkt,
codziennie walczę, trudno się tego wyzbyć,
wszyscy mamy to samo, choć czego innego chcemy,
podcinając wspólną gałąź - spadniemy,
nie mówię, żebyś zaraz przestał się wczuwać,
sam mam z tym problemy brat, taka natura,
ale zauważ, jedno warto wiedzieć,
rozumiejąc innych, rozumiesz siebie,
mamy cement pod stopami, a nad głową niebo,
każdy na każdego, potrzebny jest przełom,
inaczej wyjdziemy na zero lub minus,
dopilnuj tego, żebyś sam nie najadł się wstydu,
mamy różne zdania i masę wpływów,
zawsze masz wybór albo możesz wyjść od tyłu,


a my, a my, a my
dziś chcemy tylko znaleźć siebie w tym,
co o nas myślą
a wy, a wy, a wy,
wcale nie chcecie być gorsi,
tu tylko Bóg może nas sądzić

kochana HIFI banda, na której mnie nie będzie, bless. tu.

piątek, 21 stycznia 2011

68.

dopóki tępy huk nie zamienił się w ciszę.


nudzi mi się. brzuch mnie boli od śmiechu, boooże, nigdy więcej nie grać z Pawłem i Hubertem w wyścigi mamutów a konkretnie to : klik. jaki miałam cudowny sen, no o jaaaa. nie ogarniam dalej że coś takiego może być realne. no ale cicho. fajnie, że myślisz o czymś 30 minut przed snem, a potem śni Ci się odwrotność tego, no. kłucie w sercu, bywa.

czwartek, 20 stycznia 2011

68.

śmieję się, udaję szczęśliwą. a tak naprawdę, to nikt nie wie, że to wszystko nie ma sensu.
tak, jest dobrze. pomimo tego, że rozczarowuję się coraz bardziej. wszystkim, wszystkimi. nie czułam świąt - nie czuję ferii, nie czuję że żyję. film.






 musiałam się ich pozbyć.

środa, 19 stycznia 2011

66.

dzisiejsze związki bez telefonów, komputerów i internetu nie miałyby sensu.


jestem hardkor, piszę na dwóch blogach na raz :D brawo, Kasia nie odróżnia topielicy od topielca, haha WTF?! arrr, przepisywanie tekstu z Dżastinkiem w tle - miłe <3 i z Grubsonem, haha, spoksik, spoczi. czil czil czil czil. poprawiam sobie humor, haha, tak przeniosłam 'smęty' gdzie indziej : ] musze skończyć ten scenariusz, który rozpiszę choćby nie wiem co :D Lusiek, napisz na kom bo zamieniłam się z tomkiem i nie mam numerów, a sprawa jest, a wiem że to czytasz XD



wtorek, 18 stycznia 2011

65.

boję się. cholernie boję się spojrzeć w Twoje oczy.

dobra, lepiej, wyżej. widziałam się w szkole z dziewczynami :D aktualnie humor mi się poprawia, oooo tak. Tomek rozjebał mnie tym, że wszedł do pokoju i zapytał : 'masz jakieś ciekawe książki do poczytania?' moja mina - bezcenna XD skończyłam 'kamienie na szaniec'. jedyna lektura, którą przeczytałam w całości. : o spoczko, jeszcze tylko jutro i czilałt po całości. a siema siema Hifi Banda. no to lecim ze zgrywaniem na kompa 173 piosenek. LUBIĘ TO!


 Pabla oczy<3

poniedziałek, 17 stycznia 2011

64.

już teraz wiem, za czym tak naprawdę tęsknię.

mam dość tego całego zamieszania, dawania mi nadziei i odbierania jej po pięciu sekundach. tak, to konkretnie działa mi na nerwy. czuję wielką puuuuustkę. czuję, że dławię się sama w sobie, w mojej podświadomości. nie wiem, gdzie podziały się uczucia, o których uwielbiałam mówić, którymi potrafiłam dzielić się z innymi. a teraz, gdy spadam centralnie w dół i łapię się za ręce tych, którzy potencjalnie mogliby mi pomóc - oni odtrącają mnie, pozwalając bym stoczyła się najniżej, jak to jest możliwe. nawet nie jestem zła, tylko mam dość. tak, mam dość.

gość od informatyki do ewidentny dresiarz. no ale kozak - robi na trzech kompach naraz. włączanie i wyłączanie komputera - eh, fatalnie mi to idzie. pozdrawiam Tomka, który usunął mi wszystkie zdjęcia i foldery z pulpitu, MIŁO : )

sobota, 15 stycznia 2011

63.

stare rany nie rdzewieją, chociaż ich nie rozdrapuję.
wyglądając przez okno czuję, że te ferie będą zajebiste. tak, oczywiście wracając z zajęć nie mogło obejść się bez przemoczenia dunków, bo przecież woda płynęła całą drogą : o to wszystko jest zajebiście poplątane. nie wiem co myśleć. więc chyba nie myślę. najlepiej byłoby przeczekać. po prostu przeczekać. więc co innego robię jak nie czekam? od dwóch miesięcy, od soboty do soboty, od miesiąca do miesiąca i.. nic. pomińmy fakt z 18 grudnia kiedy 4 minuty mogły wszystko zmienić. mogły. mogłam poczekać, ale przecież czekam. ciągle. co do niektórych, to brakuje mi słów, no wybacz. wracając do zajęć - wyyyynudziłam się. sześć godzin patrzenia na slajdy wykańcza. 700 stron książki zaprasza. 7 rozdziałów na poniedziałek, haha, śmieszne. ale jeśli to całe coś zdam to nie będę miała informatyki i technologii w liceum i na studiach, fak jea XD

 jakie to stare : o wakacje?

piątek, 14 stycznia 2011

62.

 chcę, żeby było normalnie. trochę szczęścia., czy to tak wiele?
nie ogarniam tego, że jest tak źle, a ja potrafię się śmiać z tego, że nie trafiłam kulka czekoladową do buzi. fajnie, super. starsi zostawili żarcie i pojechali wpizdudolublina, beze mnie, ehhhh. siedzenie z wioletą na lekcjach jest pro <ok> witajcie ferie, czterokrotne zajęcia informatyczne i scenariusz do rozpisania, miło mi! haha, Lusiek jest uzależniona od telefonu, ahahahah, śmieszne to było. btw pojęcia nie mam skąd on może wszystko wiedzieć : o pluskwy :D a jeśli czyta mojego bloga to niebawem wyturlamy się po podłodze. chcemy pracować w kopalni! wydobywać węgiel *_* jeśli jutro jest 15, a 15 i 16 to według horoskopu moje szczęśliwe dni, to.. pierdolne. grzejniki niszczom psychikem.

czwartek, 13 stycznia 2011

61.

koniec końców szyfr na polskim był dobry. ej, to godzina była chyba. zamuuuulamy, oł. od godziny ciesze z Pawła, który zamiast 'cierniem ukoronowanie pana jezusa' mówi 'ciejjem ukojolowanie jezusa pana' jest moc. haha, Mam Talent i Tap madl na przerwie nic nie pobije :Djutro piątek - 14:20. sobota - około czynastej. tak, super, fajnie, słit. ferie a ja na 8 do szkoły <ok>pierdole, chce wybyć do babci, nie mam jak -.- chce na HIFI bandę. chce 15 luty. japierdole, nie chce tak wiele. spierdalać, nie dzisiaj.

środa, 12 stycznia 2011

60.

coś - najlepsze słowo na określenie relacji między nimi.


nie chciałabym tego przegrać. tego czegoś, co nazywa się 'życiem'. chciałabym będąc już na samej mecie uśmiechnąć się. nie żałować zupełnie niczego. jak sobie to wyobrażam? nie chciałabym umrzeć na śmierć. wolałabym chorować na jakieś coś na co jeszcze nie wynaleziono leku niż tak pospolicie ze starości się wykańczać. chciałabym leżąc w szpitalu trzymać za rękę tą jedną, jedyną osobę. chciałabym żeby wtedy ze mną była. niekoniecznie musi być to jakiś frajer. lepiej, gdyby był to ktoś, kto zna Cię lepiej, niż własna matka, choć na ogół matki nas w ogóle nie znają. ktoś, kto jest przy Tobie 24 h dziennie, nie tylko sporadycznie. ktoś, komu nie musisz mówić, co się stało, bo on doskonale wie. a wyczyta to chociażby z drgania powiek. wracając do tego, o czym miałam pisać - chciałabym zostawić po sobie coś więcej, niż tylko miejsce na cmentarzu. chciałabym, żeby gdy ktoś patrzył na moje zdjęcia - uśmiechał się. mimo wszystko nie chciałabym, żeby ludzie źle mnie pamiętali. tak wiem, minie jeszcze mnóstwo czasu, zanim ktokolwiek mi powie ile mi go zostało, ale.. leżąc wieczorem w łóżku jest się w stanie wymyślić wiele rzeczy. niekoniecznie pozytywnych. tak, jest źle.

wtorek, 11 stycznia 2011

59.

 miało być pięknie, jak zwykle nie wyszło.
/ doszłam dziś do wniosku, że każdy jest inny. jednych oceniamy z góry, nie patrząc jacy są naprawdę. zdanie o niektórych mamy wyrobione tylko ze względu na pojedyncze fakty. nie poznajemy innych tylko dlatego, że wydaje nam się że są tacy czy inni. mamy wyrobiony światopogląd i nie chcemy go zmieniać, no bo po co. jeszcze inni wydają nam się być 'fajni' dlatego nie zważamy na ich wady, a dostrzegamy same zalety. nie wiem czemu piszę akurat o tym, ale sama tak mam. chociaż tak jakby chcę to zmienić. a początek nowego roku jest dobrym momentem, chyba.

zawody? zostawmy bez komentarza. mieliśmy przynajmniej zabawę jak chodziłyśmy i do każdego 'cześć!' ooo, więcej się na takie coś nie piszę. mam ochotę na lodowisko w Lublinie i jakiś film, ooo tak.

formspringogej.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

58.

 przewartościowane wartości.
jestem ambitna i napisze notkę, chociaż nie mam o czym, ta, aha. jutro jesteśmy tylko na jednej lekcji, co mnie niesamowicie cieszy, no bo chemia :D tylko niech Lusiek weźmie karty, to przynajmniej sobie 'w coś' pogramy -.- jeszcze raz mi wyjebie z tekstem ' zwycięskiego składu się nie zmienia ' a no, zobaczy. cóż za sprawiedliwość na tym świecie, nie? w sumie można i tak. japierdoleej, Bednarek w Stalowej. haha, tata się zgodził XD dobrze jest. jaram się tym, chociaż i tak pewnie mnie tam nie będzie, oooo. tak jak Grubson w Janowie, chociaż o tym to szczerze nie wiedziałam. : o angielski? <ok> haha, i jak byś próbował to mnie kurwa nie zagniesz, ajć? : ] ogólnie jest dobrze, żeby tak było dalej to byłabym szczęśliwa, oo, niesamowicie.

tu.

niedziela, 9 stycznia 2011

57.

właśnie wróciłam z 'naajgrubszej biby' w Polsce :D haha, jezu. dobra, przychodzimy na tą całą pseudo dyskotekę, na której było kilka osób ja, Lusiek, Wioleta, Aga, Nat i kilka młodych. dajemy na scenę, bo kto jak nie my może się bawić przy takiej wielkiej publiczności. no serio, było 'syyyto' :D 'honej może nam pozazdrościć, my jesteśmy na prawdziwej scenie przynajmniej.' potem na potok, po Picolo, otwieranie go na środku ulicy, picie z gwinta i lansowanie się szampanem. śpiewanie 'Dancehall Queen' na cały Potok. dobre! :D potem powrót na imprezę, gdzie palca wetknąć nie można było. XD a teraz wpierdalam Top Chipsy, tzn. TAP CHIPS!

56.

i myślę ile jeszcze mam kredytu w Twoim sercu. 
połamany ludzik, bez Ciebie wszystko nie ma sensu.
nie mam zdjęć : < nie mam serca, nie mam uczuć, nie mam nic C : wygrzebałam kilka zdjęć, które nie wiem skąd się wzięły. jutro na angielskim gadamy o Daaaaani, słodko. wtorek - zawody = hahahahah, już to widzę :D ale spoczko, chemii nie będzie <fuck yea>

piątek, 7 stycznia 2011

pięćdziesiąt cztery.

zmieniłam nazwę, tak. uznałam, że nie wszyscy muszą to czytać. a Ci, co powinni jakoś tu trafią.
nienawidzę chwil, kiedy zimny dreszcz przechodzi mi przez plecy. kiedy łzy nie kapią, a spływają z oczu. kiedy piosenki przywołują mi wszystkie te myśli, których chcę się pozbyć. złośliwość rzeczy martwych.  czekam tylko do urodzin. tak, haha, tyle razy sobie to obiecywałam. wkurwia mnie sam fakt, że masz wyjebane, bo inaczej tego nie nazwę. nienawidzę też chwil, kiedy wiem, że to moja wina, a za wszelką cenę nie chcę się przyznać do błędu. ja pierdole, niszczysz mnie.
czuję się słaba. nie mam żadnego wpływu. na to, żebyś wrócił, na to, żeby świat był lepszy, żebym nie raniła osób na których mi zależy. chociaż to ostatnie jest ode mnie zależne w kurwa 100 % tylko, no właśnie, tylko. patrzę na to wszystko i doceniam wytrwałość niektórych ludzi. przez całe życie radzą sobie sami. z wszystkimi problemami stają twarzą w twarz. ja tak nie potrafię.
boli mnie to, że nie masz dla mnie czasu.
zmieniam nazwę. peszek.
gg - 23763788

pięćdziesiąt trzy.

mam pro nastrój. nie zamierzam dziś patrzeć na kalendarz, nienie, nie spojrzę tam. robimy projekt, ooo, robimy. słuchamy hh pl, a hubert myje naczynia. można - można :D naprawiłam głośniki *karmelmajster*  w sumie to myślę nad tym, żeby zmienić nazwę iż dlatego ponieważ że, nie wszyscy muszą to czytać. i jedno mnie wkurwia po chuju fest. oł, nie napisze tu tego, bo idzie się domyślić o co chodzi, propsy -.-

tu spamować - klik.

teraz świat jest inny, miasto inne, Ty i ja.

czwartek, 6 stycznia 2011

pięćdziesiąt dwa.

a dzisiaj mam skan klasowego zdjęcia, na którym wyszłam jak hahaha, bez komentarza będzie lepiej. ale ważne, że te dałny tu są :D / wiem, że niewyraźne, ajć.

góra : Bartek, Kamil, Kuki, Siembi, Damian, Michał.
niżej: Nata, Aga, *fejspalm*, p. Studziński, Lusiek, Ola, Kinga, Justyna.
dół: Iwona, Beata, Reniek, Adaś, Rafał, Wioleta, Szczurek, Dorota.

wtorek, 4 stycznia 2011

pięćdziesiąt.

Justyna najlepszego dałnie <3 dzięki temu, że nie miała dziś neta poukładałam ciuchy w szafie. kurwa. dość. ja pierdole. dzięki temu, czego się nasłuchałam na chemii ( a konkretnie tego ) to się kurwa boję, serjo : o ale już wiem, co będę robić dzień przed, konkret. Lusiek, pierdl szkołę, zostań tap madl <3
już nawet nie kontroluję tego, że płaczę. automatycznie zamazuje mi się obraz, a ja jestem już do tego przyzwyczajona. wszystko. dosłownie wszystko kojarzy mi się z Tobą. Ty naprawdę m u s i s z wrócić. nie ogarniam tego, jak człowiek może być tak niewrażliwy, chociaż nie wiem, czy to akurat odpowiednie słowo.
+ widziałam zaćmienie słońca z Białą i no, to już coś :D

 czasem warto.



poniedziałek, 3 stycznia 2011

czterdzieści dziewięć.

opłynęło szybciej niż myślałam. nie wiem, jak Wam ale mi się wydaje, że te pięć dni po weekendzie jest tragiczne. jeszcze po przerwie świątecznej, no brawo. ale okej, wytrzymałam, dobrze jest. od dziś wierzę w cuda. między 4/5 z chemii : o dobre sobie. oby do 17 stycznia i czilujemy, oł.
- styczeń mamy? Aaaanka, jeszcze tylko 6 miesięcy i jesteśmy w raju.
- tak, ja chyba w malinach będę. 
kłócenie się z Heniem też dobre. 
- zdejmijcie sobie te bluzy taaakie gorąco a..
- a pan w swetrze.
- podoba Ci się mój sweter?
- nie bardzo.
- co?
- no, bardzo.
moje włosy mają wpierdol za to, że się tak kręcą.

nazwać kogoś swoim życiem? zabawne.


niedziela, 2 stycznia 2011

czterdzieści osiem.

wczoraj czytałam o konkursie fotograficznym. haha, tak, porywam się z motyką na słońce. niet niet, nie z moimi zdjęciami. tak sobie myślałam, że lepiej gdyby nie było 15 lutego tych kilkanaście lat wstecz. naprawdę byłoby lepiej. byłoby każdemu łatwiej. wiem, że znów mi odpierdala, ale nie chcę tego wszystkiego. oł, chcę żebyś wrócił, chcę tego jebanego 29 stycznia i maraton filmowy przez okrągłą noc. chcę, żeby to aż tak nie bolało.

 oddychamy według reguł. wdech i wydech.





czterdzieści siedem.

o, wstałam i poszłam na 9:30 do kościoła no ej, szok. jest 12:07 a ja mam już w sumie lekcje ogarnięte. no seerjo. wróciłam z kościoła, oglądałam tv i nagle zapowiedź jakiegoś filmu 'dziecko szczęścia' a ja do taty
- haha, ej tato, patrz jakiś film dziecko szczęścia, haha. 
a tata - no to oglądaj. coś o Tobie.
jaaa, znalazłam zdjęcie z otwarcia boiska, jaaaakie to stare, nie? zabijesz mnie, tak wiem.


catch me, I'm fallin'


Justyna, Lusiek.
to *.*

sobota, 1 stycznia 2011

czterdzieści sześć.

wiec mamy następny rok. nie wiem co Wy w tym wszystkim widzicie takiego oh i ah, no ale. znów każdy z nas spierdoli wieeele rzeczy, na których mu zależy, ludzie znów będą umierać, dzieci a Afryce głodować, niemowlęta będą się rodzić. nic się nie zmieni. haha, padam po wczorajszym chacie :D za 45 dni moje urodziny, mhm. maaam pomysł.